top of page
Zdjęcie autoraNumeroSeptimo

Ten czwarty

To opowieść o tym, przed czym uczymy się uciekać, bać się, nie chcieć w naszym życiu, a jednocześnie jest to nieodłączną jego częścią. O CZWÓRKOWYM aspekcie naszego rozwoju.

Żeby przejść w miarę płynnie do tej opowieści, potrzebujemy zacząć od początku.

W każdej religii obserwujemy podział na tzw. dobrych i złych. W religii chrześcijańskiej dobre jest to wszystko, co siedzi w raju, złe natomiast to każde, co się od tego raju oddzieliło i osiadło w piekle (w niektórych religiach czy filozofiach, np. w manicheizmie, królestwem zła jest świat materii).

Nierzadko w prądach religijno-filozoficznych, powstałych jeszcze długo przed religią chrześcijańską, przeciwieństwa uzupełniały się, tworząc tym samym równowagę w świecie zewnętrznym i wewnętrznym. A bóstwa często odzwierciedlały zjawiska naturalne, np. dzień-noc, słońce-księżyc, pokój-konflikt, itd. W religii chrześcijańskiej również mamy uzupełnienie, chociażby w postaci dobrych aniołów na niebiesiech i złych aniołów, dodatkowo upadłych ;) i bytujących w czeluściach piekielnych. Ale czy to nie sugeruje, że wszystko powinno znaleźć swój czas i miejsce? Że jeśli odrzucamy jedną stronę, jeśli nie pozwalamy jej na zaistnienie w naszym świecie, to ona i tak się zjawi (jak trzynasta wróżka), a eksplozja, która jej będzie towarzyszyć, może nas mocno poturbować? Możliwe, że tak jest z tematem diabła - im bardziej chcemy być grzeczni, mili, ładni, uczynni... tym bardziej tłumimy swoje instynkty, które akurat w danym czasie nie są mile widziane w społeczności przez nas tworzonej. Sztandarowym, choć nie jedynym, przykładem odejścia od równowagi, jest historia kobiet w czasie, kiedy Zygmunt Freud pojawił się na ich drodze. A pojawił się w ważnym momencie społecznego życia, w którym kobiety miały uchodzić za cnotliwe, nie okazywać żadnych potrzeb cielesnych, które "Bogu przecież miłe nie były". A kiedy wychodziły za mąż, musiały zaprzeczać swojej "niewieściej naturze" i oddawać swe ciało mężowi w jedynym możliwym akcie, na który zezwalał Bóg. Dodatkowo, wiedząc, jak grzeszny jest ten akt i jak wielka to wina właśnie kobiet, że do tego aktu dochodzi, starały się jeszcze bardziej siebie obwiniać, co doprowadzało do pomieszania umysłowego, które objawiało się tym, że rzucały się na ziemię, nawet w miejscach publicznych, a ich ciało wykonywało ruchy, nazywane przez ówczesne społeczeństwo "lubieżnymi" i "diabelskimi". Z ust kobiet wydobywały się głosy, których nie powstydziłby się żaden aktor odgrywający rolę opętanego przez złe moce. Oczywiście kobiety poddawano egzorcyzmom, mając kolejny dowód na to, że diabeł, jeśli chce się kogoś czepić, to na pewno będzie to kobieta ;). Zygmunt Freud zaczął zastanawiać się, skąd u kobiet tak licznie występują "opętania". Podczas swojej pracy z "przypadkami" kobiet, pracy z ich snami (bo była to jedna z dróg, którymi kobiety uwalniały jakąś część niezwykle silnych i długotrwałych napięć), wysnuł wniosek, że takich zachowań będzie coraz więcej, jeśli społeczeństwo nadal będzie zakazywać kobietom wyrażać ich naturę.

I tak oto, po tym bardzo długim, ale mam nadzieję, niezanudzającym, wstępie, docieramy do numerologicznego spojrzenia na kwestię dobra i zła :) Numerologia to nauka, która zmienia się pod wpływem zmian w społeczności, w której jest stosowana. A zatem interpretacja symboli pokazuje swoje kolejne oblicza wraz ze zmianą naszej świadomości, wraz z naszymi potrzebami wyrażanymi i tłumionymi. Miejsce, w którym żyjemy, opanowało chrześcijaństwo, gdzie Święta Trójca to doskonałość i miłość bezwarunkowa (choć może nie wszędzie i nie zawsze tak się o niej mówi ;) ).

CZWARTY element to znany nam dobrze kusiciel Ewy i Adama, ten, który sprzeciwił się Ojcu w niebiesiech, Szatan we własnej, wcale nie takiej skromnej, osobie. O nim przeczytamy, że jest przeciwnikiem prawdy, że działa w synach buntu, że trzyma ludzi w niewoli, gdyż boją się śmierci, a on uznawany jest przecież za tego, który nad śmiercią ma władzę. I jako wisienka na torcie, Szatan jest "bogiem tego świata", zaślepiającym umysły niewierzących.

A więc w numerologii przejście z etapu TRÓJKI do CZWÓRKI, można by podsumować powiedzeniem: "tak dobrze żarło i zdechło" ;) Albowiem TRÓJKOWY czas szkoły podstawowej, gdzie jeszcze jesteśmy piękni i baaardzo młodzi, a rodzice nadal stanowią fundament naszego rozwoju i przekonań, wieńczy świat beztroski, pełen miłości i piękna, wręcz święty. Kiedy wkroczymy w świat dojrzewania, nie wrócimy już do tego stanu. Dojrzewanie, bardzo CZWÓRKOWE w swoim charakterze, to szalejące hormony, pryszcze (gdzie tylko się da), specyficzne zapachy zwane "smrodem". Po prostu koszmar ;) CZWÓRKOWY czas to również niezgoda, bunt, sprzeciwianie się wszystkiemu, co od rodziców pochodzi. To szukanie własnej ścieżki poprzez robienie wszystkiego wbrew temu, co za normę przyjęte. To kurczowe trzymanie się czegoś, co uznajemy za swoje w danym momencie i nikt nie wybije nam tego z głowy. Przy pomocy żadnego narzędzia ! ;) W takiej sytuacji powiedzenie, że chyba diabeł w nas wstąpił, doskonale odzwierciedla CZWÓRKOWY czas naszego rozwoju. Co, jeśli uciekamy przed wyrażaniem naszych CZWÓRKOWYCH jakości? Problem ze stawianiem granic i wyrażaniem swojego odmiennego zdania może ciągnąć się przez lata, tworząc z nas jednostki uległe na zewnątrz, a atakujące siebie od środka. Takim skrajnym przejawem zablokowania CZWÓRKOWYCH potencjałów jest tak charakterystyczna dla CZWÓRKI i jej pierwszej z podliczb, TRZYNASTKI, tematyka śmierci. Jeśli nastolatek nie wyraża buntu, jest zamknięty w sobie i wycofany, to koniecznie trzeba mieć oczy i uszy otwarte, bo nie jest to normalna aktywność u nastolatków. To właśnie takie nietypowe zachowanie jest sygnałem alarmowym, który niezauważony, może zasilić, i tak już wysoką, statystykę samobójstw w okresie dojrzewania.

A co, jeśli bunt płonie jak Rzym w 64 roku naszej ery?

Wtedy również potrzebujemy wykazać się uważnością, ale i wewnętrzną siłą, stosując środki ograniczające rozprzestrzenianie się pożaru. Do tego jednak my, dorośli, potrzebujemy mieć zasoby w postaci mądrego stawiania granic, by dziecka nie stłumić, a tylko wskazać trasę, która nie spowoduje zniszczeń. Jeśli będziemy ulegli, pochłonie nas Wielka Rewolucja Dojrzewania. Jeśli będziemy działać mocno tłumiąco, nastolatek, płonący jak pochodnia, będzie musiał znaleźć ujście tych emocji, niszcząc siebie lub/i wszystko wokół. A do tego narzędzi w naszej społeczności jest wiele.

88 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Commentaires


bottom of page